piątek, 26 lipca 2024

Pytania

Witam Państwa,

Dzisiaj zadam kilka pytań w formie wiersza do podumania i odpowiedzi w duchu. Utwór zatytułowałem, a jakże, Pytania. Zapraszam!


Pytania


Martwię się codziennie,

Pytania mam też w głowie.

I też warto, żeby,

Podumalibyście.


Czy jeszcze kiedyś wróci do gry 

Nasz kochany Katolicyzm?

Czy jednak laicyzacja

To jest właśnie przyszłość?


Czy wszyscy pomrzemy,

Gdy klimat się ociepli?

Albo też w nas walnie

Wielka asteroida?


Czy merytokracja, co świat utworzyła,

Może jednak umrzeć?

Czy DEI, ESG i BRIDGE zwyciężą,

Gubiąc przy okazji ludzkość?


Czy ja też zobaczę

Następną niedzielę?

A może coś jednak innego

Zgubi mnie po drodze?


Te i wiele innych pytań

Krąży dzisiaj w głowie.

Odpowiedź zna tylko

Ja z własnej przeszłości.


Wiktor Kruk,

25.07.2024

Dziękuję za uwagę, zapraszam do konstruktywnej krytyki w komentarzach i do zobaczenia za tydzień,

Wiktor Kruk,

25.07.2024

piątek, 19 lipca 2024

Ballada o Ekspedycji Ryńskiej

Witam Państwa,

Wróciłem z wyjazdu do Rynu, jak możecie się domyślać. Postresowałem się, denerwowałem się, nawet miałem chwilkę odpoczynku. Teraz wróciłem na stare śmiecie i muszę powiedzieć, że tęskniłem za tym. A co się wydarzyło? O tym opowiada mój nowy utwór: Ballada o Ekspedycji Ryńskiej. Zapraszam!

Ballada o Ekspedycji Ryńskiej


Jak rok temu, wybrać się mieliśmy,

Do nowego miejsca, nieznanego.

Po tym, jak wetowałem Turcję czy Grecję,

Ostatecznie do Zamki w Rynie się wybraliśmy.


Przyjechaliśmy z przystankiem w Olsztynie,

Swoje pokoje przejęliśmy.

Ja z siostrą w 345, Rodzice w 343,

I od razu na basen się pchają.


Ja z Tatą zagraliśmy w bilarda,

Zakończyliśmy wynikiem 2:2,

Poszliśmy spać późno,

A rano wstać mieliśmy.


W Sobotę jesteśmy w restauracji,

Jemy śniadanie hotelowe.

Kiełbasa przeciętna, bułka smaczna,

Sytuację ratuje Sir Williams Earl Grey.


Jesteśmy w samochodzie, jedziemy,

Naszym celem Krutynia jest.

Oni chcą przepłynąć rzekę,

Mimo moich protestów.


Nasza stara miejscówka zlikwidowana,

Bo rezerwat samorząd utworzył.

Musieliśmy pod prąd płynąć,

I ogromnie się zmęczyłem wiosłowaniem.


Po powrocie do hotelu oddechu

W ogóle nie mieliśmy.

Od razu masaż nam przygotowano,

Mimo moich obaw i złych przeczuć.


Nigdy więcej, zgodnie moje ciało rzecze,

Ten masaż torturą był okropną.

Waliła masażystka i ból sprawiała,

Dlaczego ja - pytam się w duchu.


Spacer po Rynie wymyślili,

Więc poszliśmy tam.

W restauracji, gdzie poszliśmy,

Babka była okropna.


Wracaliśmy do hotelu,

I poszliśmy spać.

Miałem w duchu nadzieję,

Że jutro będzie lepiej.


Wstaliśmy wcześnie, aby zdążyć,

I wyjechaliśmy żwawo.

Przybyliśmy o czasie do Ełku,

Po kupieniu biletów do kolejki wsiedliśmy.


Przez 1,5 godziny kiełbasę i bułki jedliśmy,

Były bardzo w porządku.

Po powrocie przewodnik nam pokazał,

Lokomotywownię prosto z 1913 roku.


Zanim Ełk opuściliśmy,

Jeszcze rodzinę odwiedziliśmy.

Kuzyn mojej mamy, Adam Kordowski,

Pyszną herbatę nam zafundował.


Knajpę lokalną znaleźliśmy,

Piwo Rodzicom smakowało.

Kompot też był bardzo smaczny,

I to tyle, co mogę rzec.


Wróciliśmy do hotelu,

Gdzie wreszcie dech mogłem złapać.

Nawet przyjemnie było

Leżeć, martwiąc się o dzień następny.


Tym razem mogliśmy spać,

Nawet bardzo długo.

Po śniadaniu Tata i Siostra chcą żeglować,

I nikt nie ma chęci im odmawiać.


Żaglówkę znaleźliśmy,

Wypływamy w wody.

Dlaczego muszę siedzieć w słońcu,

Ja wcale nie chcę żeglować!


W końcu flauta się pojawiła,

I mogłem odpocząć pod podkładem.

W końcu żeglarze to pojęli,

I do portu wróciliśmy.


Od razu na kręgle idę z Tatą,

A dziewczyny na basen pędzą.

Kręgle się psują,

I godzinkę dostajemy za darmo.


Najpierw jednak jednoczymy się,

Ruszając coś zjeść.

Tym razem restauracja z Soboty

Zostawia znacznie lepsze wrażenie.


Jeszcze godzinę z kręglami spędzamy,

bawiąc się doskonale.

Ja przegrałem, niestety Tata wygrał,

Ale za to wreszcie spać poszliśmy.


Już się spakowaliśmy i pędzimy do Bartoszyc,

Gdzie mamy wreszcie chwilę oddechu.

Dlaczego, oj dlaczego,

Nie chcieli odpoczywać właśnie tam?


Jeszcze tylko babkę zjemy u Babci,

I do domu wrócimy.

A ja tylko będę szczęśliwy,

Że królik dostał małą marchewkę.


I tak oto Ryn się skończył,

I wracamy do bazy.

Nigdy więcej kajaków i żagli,

I naprawdę będę szczęśliwy.


A wy, co to czytacie,

Mali, duzi, młodzi, starzy.

Odwiedźcie Ryn choć raz.

Zawieść was to miejsce nie zawiedzie.


Wiktor Kruk,

16.07.2024

Dziękuję za uwagę, zapraszam do konstruktywnej krytyki w komentarzach i do zobaczenia za tydzień,

Wiktor Kruk,

18.07.2024

PS. Ten wiersz jest moim 200 wierszem. Wznieście toast za to, abym napisał co najmniej sześć razy tyle!

piątek, 12 lipca 2024

Do Rynu

Witam Państwa,

W momencie, w którym czytacie te słowa, będę wyjeżdżał do Rynu - miasta na Mazurach. Z tej okazji powstał wiersz, w którym opisuję moje oczekiwania dotyczące wycieczki. Utwór nosi tytuł Do Rynu.

Do Rynu


Nadchodzisz przyjacielu,

Szybko, bezszelestnie.

Zaraz się pojawisz

Na tym horyzoncie.


Ujrzę te jeziora,

Mało znane dla mnie.

I zapoznam się

Z nowymi widokami.


Ełk pewnie odwiedzę,

Zachwycony ciuchcią.

I na ognisku smaczną

Upiekę kiełbaskę.


Krutynia po raz enty

W programie zobaczę.

Czemu nie coś innego,

Nie zaplanujecie?


Basen także będzie,

Wbrew moim protestom.

Czy nie pamiętają

Swoich własnych ostrzeżeń?


Jest tam także tenis,

W którym może zagram.

Nawet bilard z golfem

Jeszcze nawet ujdzie.


I tak minie weekend,

Co był wydłużony.

I polamentuję,

Że w domu nie zostałem.


Wiktor Kruk,

12.07.2024


Dziękuję za uwagę, zapraszam do konstruktywnej krytyki w komentarzach i do zobaczenia za tydzień,

Wiktor Kruk,

12.07.2024

Idioci

Witam Państwa, Można otworzyć korki od szampana, udało się! Jest nareszcie nowy wiersz. Krótki, ale jest. Tytuł to Idioci. Idioci Widzę, jak...