piątek, 19 lipca 2024

Ballada o Ekspedycji Ryńskiej

Witam Państwa,

Wróciłem z wyjazdu do Rynu, jak możecie się domyślać. Postresowałem się, denerwowałem się, nawet miałem chwilkę odpoczynku. Teraz wróciłem na stare śmiecie i muszę powiedzieć, że tęskniłem za tym. A co się wydarzyło? O tym opowiada mój nowy utwór: Ballada o Ekspedycji Ryńskiej. Zapraszam!

Ballada o Ekspedycji Ryńskiej


Jak rok temu, wybrać się mieliśmy,

Do nowego miejsca, nieznanego.

Po tym, jak wetowałem Turcję czy Grecję,

Ostatecznie do Zamki w Rynie się wybraliśmy.


Przyjechaliśmy z przystankiem w Olsztynie,

Swoje pokoje przejęliśmy.

Ja z siostrą w 345, Rodzice w 343,

I od razu na basen się pchają.


Ja z Tatą zagraliśmy w bilarda,

Zakończyliśmy wynikiem 2:2,

Poszliśmy spać późno,

A rano wstać mieliśmy.


W Sobotę jesteśmy w restauracji,

Jemy śniadanie hotelowe.

Kiełbasa przeciętna, bułka smaczna,

Sytuację ratuje Sir Williams Earl Grey.


Jesteśmy w samochodzie, jedziemy,

Naszym celem Krutynia jest.

Oni chcą przepłynąć rzekę,

Mimo moich protestów.


Nasza stara miejscówka zlikwidowana,

Bo rezerwat samorząd utworzył.

Musieliśmy pod prąd płynąć,

I ogromnie się zmęczyłem wiosłowaniem.


Po powrocie do hotelu oddechu

W ogóle nie mieliśmy.

Od razu masaż nam przygotowano,

Mimo moich obaw i złych przeczuć.


Nigdy więcej, zgodnie moje ciało rzecze,

Ten masaż torturą był okropną.

Waliła masażystka i ból sprawiała,

Dlaczego ja - pytam się w duchu.


Spacer po Rynie wymyślili,

Więc poszliśmy tam.

W restauracji, gdzie poszliśmy,

Babka była okropna.


Wracaliśmy do hotelu,

I poszliśmy spać.

Miałem w duchu nadzieję,

Że jutro będzie lepiej.


Wstaliśmy wcześnie, aby zdążyć,

I wyjechaliśmy żwawo.

Przybyliśmy o czasie do Ełku,

Po kupieniu biletów do kolejki wsiedliśmy.


Przez 1,5 godziny kiełbasę i bułki jedliśmy,

Były bardzo w porządku.

Po powrocie przewodnik nam pokazał,

Lokomotywownię prosto z 1913 roku.


Zanim Ełk opuściliśmy,

Jeszcze rodzinę odwiedziliśmy.

Kuzyn mojej mamy, Adam Kordowski,

Pyszną herbatę nam zafundował.


Knajpę lokalną znaleźliśmy,

Piwo Rodzicom smakowało.

Kompot też był bardzo smaczny,

I to tyle, co mogę rzec.


Wróciliśmy do hotelu,

Gdzie wreszcie dech mogłem złapać.

Nawet przyjemnie było

Leżeć, martwiąc się o dzień następny.


Tym razem mogliśmy spać,

Nawet bardzo długo.

Po śniadaniu Tata i Siostra chcą żeglować,

I nikt nie ma chęci im odmawiać.


Żaglówkę znaleźliśmy,

Wypływamy w wody.

Dlaczego muszę siedzieć w słońcu,

Ja wcale nie chcę żeglować!


W końcu flauta się pojawiła,

I mogłem odpocząć pod podkładem.

W końcu żeglarze to pojęli,

I do portu wróciliśmy.


Od razu na kręgle idę z Tatą,

A dziewczyny na basen pędzą.

Kręgle się psują,

I godzinkę dostajemy za darmo.


Najpierw jednak jednoczymy się,

Ruszając coś zjeść.

Tym razem restauracja z Soboty

Zostawia znacznie lepsze wrażenie.


Jeszcze godzinę z kręglami spędzamy,

bawiąc się doskonale.

Ja przegrałem, niestety Tata wygrał,

Ale za to wreszcie spać poszliśmy.


Już się spakowaliśmy i pędzimy do Bartoszyc,

Gdzie mamy wreszcie chwilę oddechu.

Dlaczego, oj dlaczego,

Nie chcieli odpoczywać właśnie tam?


Jeszcze tylko babkę zjemy u Babci,

I do domu wrócimy.

A ja tylko będę szczęśliwy,

Że królik dostał małą marchewkę.


I tak oto Ryn się skończył,

I wracamy do bazy.

Nigdy więcej kajaków i żagli,

I naprawdę będę szczęśliwy.


A wy, co to czytacie,

Mali, duzi, młodzi, starzy.

Odwiedźcie Ryn choć raz.

Zawieść was to miejsce nie zawiedzie.


Wiktor Kruk,

16.07.2024

Dziękuję za uwagę, zapraszam do konstruktywnej krytyki w komentarzach i do zobaczenia za tydzień,

Wiktor Kruk,

18.07.2024

PS. Ten wiersz jest moim 200 wierszem. Wznieście toast za to, abym napisał co najmniej sześć razy tyle!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bez Odpoczynku

Witam Państwa, Dziś krótki wiersz pod tytułem Bez Odpoczynku. Bez Odpoczynku Haruję bez wytchnienia, Pracuję i nie myślę. Nie mam w ogóle cz...